Polowanie na czarownice wiecznie żywe

0
659
współczesna czarownica na miotle
Szczyt polowań na czarownice przypadał na okres XV-XVII w. Ale także i dzisiaj mamy do czynienia z pewnymi "odpryskami" tamtego mrocznego etapu w dziejach ludzkości | fot.: stock.adobe.com

Wydawać by się mogło, że historia polowania na czarownice interesuje garstkę miłośników mrocznych historii. Nic bardziej mylnego, bowiem w XXI w. temat ten nadal potrafi rozpalić gorące dyskusje nie tylko wśród historyków czy antropologów, czego dowodem jest niedawno wydana książka Kristen J. Sollee „Polowanie na wiedźmy. Kronika kobiet niepodporządkowanych”.

Czarownica – sprawca czy ofiara?

Sollee zabiera czytelnika w arcyciekawą podróż przez historię wykluczonych i prześladowanych kobiet. Kobiet, które wiedziały za dużo, ponieważ wiedźma to ta, która wie. A wiedza bywa najbardziej niebezpieczną bronią, jaką może posiąść człowiek. Autorka przedstawia kulisy polowań, które miały miejsce na terenie Europy oraz Stanów Zjednoczonych. Pisze o okrutnych i przerażających praktykach, wykorzystujących krew, tortury, a nawet zabójstwo. Wszyscy wiemy, że czarownice ginęły na stosach. Ale nie była to jedyna kara, która czekała na oskarżone o czary kobiety. Drogę na stos lub gilotynę poprzedzały liczne akty okrucieństw, jakich dopuszczali się oprawcy czarownic. Do bycia oskarżoną nie trzeba było wiele. Często wystarczyło prowadzenie samotnego tryby życia z dala od społeczności, odwaga w wyrażaniu sądów, splot kilku wydarzeń, które świadczyć miały o działaniu sił nieczystych. Pojawiała się potrzeba znalezienia źródła problemów, wzięcia odwetu, przywrócenia ładu społecznego. Odważna i bezkompromisowa kobieta była idealnym celem. 

Wyzwolona znaczy niebezpieczna

Kobiety nazywane czarownicami naruszały status quo. Rzucały wyzwanie męskiej dominacji i narracji. Stawiały odważne pytania i miały odwagę żyć według własnych zasad. Wszystko to sprawiało, że stały się zagrożeniem. Gdyby zaczęły naśladować ich przeciętne kobiety, w społeczeństwie patriarchalnym szybko zapanowałby chaos i przewrót społeczny. Czarownice mogły z czasem zbudować swoją własną wspólnotę. Wspólnotę kobiet silnych, stanowczych, świadomych siebie. Dlatego też musiały zostać uciszone. Łamanie odwiecznego porządku i bunt wobec nieznoszącego sprzeciwu męskiego punktu spojrzenia trzeba było – dla zachowania władzy – surowo ukarać. Polujący na czarownice mieli poparcie nie tylko tej części społeczności, która czuła rzeczywisty lęk przed kobietami odprawiającymi czary, ale często także i kościelnych hierarchów. Religia miała istotny udział w podsycaniu procesu polowania. Wszak diabeł, z którym rzekomo miały konszachtować czarownice, jest tym, którego kościół potępia…

Czarownice są wśród nas?

Szczyt polowań na czarownice przypadał na okres XV-XVII w. Ale także i dzisiaj mamy do czynienia z pewnymi „odpryskami” tamtego mrocznego etapu w dziejach ludzkości. Wciąż próbuje się uciszać kobiety, które nie chcą podporządkować się dyktatowi konserwatywnych mężczyzn, przywiązanych do tradycji i łagodnego obrazu kobiety. Wciąż kobieca seksualność jest tłumiona, a odwaga wyrażania własnych poglądów – piętnowana. Dlatego tak ważna jest znajomość dziejów zrekonstruowanych przez Kristen Sollee. Pewne mechanizmy – choć złagodzone i „ucywilizowane” pozostają bowiem niezmienne.

ABI