Czym jest syndrom sztokholmski? W jaki sposób się objawia?

0
715
młoda smutna kobieta za szybą
Sama ofiara rzadko decyduje się na sięgnięcie po pomoc, ponieważ nauczyła się, że takiej nie otrzyma, że wystarczy nie denerwować oprawcy | fot.: stock.adobe.com

Silne, traumatyczne przeżycie może wywołać wiele problemów natury psychicznej, które w dalszej kolejności wpływają na ciało i objawiają się jako kłopoty o podłożu fizycznym (somatycznym). Dzieje się tak np. przy PTSD – zespole stresu pourazowego, na który cierpią ofiary wypadków, przemocy, żołnierze wracający z misji, każda osoba, która doświadczyła silnego stresu. Innym rodzajem problemów jest syndrom sztokholmski, które główną charakterystyką jest fakt, że ofiara staje w obronie sprawcy. Jak dochodzi do takiej sytuacji? Co sprawia, że pokrzywdzona osoba chętniej usprawiedliwia działania oprawcy niż współpracuje z przedstawicielami wymiaru sprawiedliwości? 

Kiedy zaobserwowano zjawisko po raz pierwszy?

Miało to miejsce na początku lat 70. ubiegłego wieku, kiedy grupa mężczyzn podczas napady na bank wzięła zakładników. Przez 6 dni byli oni przetrzymywani wbrew swojej woli, nawiązują więź ze swoimi oprawcami. Dzięki temu, że dostrzegli w nich ludzi – z problemami, działającymi w akcie desperacji – po uwolnieniu zdecydowali się broni napastników.

Zjawisko to oparte jest na przeżywaniu silnych emocji pod wpływem groźby utraty życia, bądź cierpieniem – tak psychicznym, jak i fizycznym. W efekcie takiego staniu rzeczy rodzi się więź. Jest podstawą jest strach, prowadzący do uaktywnienia mechanizmów, których celem jest przetrwanie. Najlepszym na to sposobem jest adaptacja. Ofiara nie dostrzega możliwości ucieczki, więc decyduje się żyć ze swoim oprawcą w zgodzie, nie prowokować go ani nie wywoływać agresywnych reakcji skutkujących bólem i cierpieniem. W ten sposób oddaje kontrolę nad swoim życiem w ręce jedynego człowieka, na którym może polegać w danej chwili.

Dlaczego po uwolnieniu ofiara broni sprawę?

Nie zawsze w sytuacji zagrożenia życia na skutek:

  1. porwania i przetrzymywania,
  2. trwania w toksycznym związku (przemoc, uzależnienia),
  3. ciągły mobbing w pracy,

wytwarza się syndrom sztokholmski. Uzależnione jest to od danej osoby, jej przeżyć i wcześniejszych doświadczeń. Jednak tym, co sprawia, że jest to stan psychiczny trudny do leczenia, jest przeświadczenie, że oprawca nie zawinił, że jego czyny były pomyłką, czymś, czego żałuje. Niska samoocena w połączeniu z izolacją i uzależnieniem od jednej osoby (w realizowaniu podstawowych życiowych potrzeb) sprawia, że rodzi się niezdrowa relacja.

Jej leczenie wymaga uświadomienia ofierze, że sytuacja, w jakiej się nie jest naturalna. Należy pokazać jej wyjście, okazać wsparcie i cierpliwość. Konieczna jest również fachowa pomoc, a niekiedy również leczenie farmakologiczne (zwykle gdy występują stany lękowe, nerwowe lub inne zaburzenia).; Terapia wymaga zrozumienia, nabrania pewności siebie, zerwania silnej więzi powstałej na skutek silnych emocji, ponownej nauki kontroli nad własnym życiem.

W tym trudnym czasie ważne jest wsparcie bliskich, zaufanie i cierpliwość oraz fachowa pomoc. Sama ofiara rzadko decyduje się na sięgnięcie po pomoc, ponieważ nauczyła się, że takiej nie otrzyma, że wystarczy nie denerwować oprawcy, że wybuchy złości są jej winą, dlatego nie próbuje uciekać, walczyć czy szukać wsparcia. To jedne z charakterystycznych zachowań, które dają wyraźny sygnał, że ma się do czynienia z tym syndromem.

LWO